czwartek, 13 czerwca 2013

A nóż - mały kulinarny raj na Mokotowie

A nóż mieści się na ulicy Różanej na warszawskim Mokotowie, uliczka jest mała i ma ten fajny mokotowski klimat. Ogólnie bardzo cieszy mnie fakt, że Mokotów ostatnio tak mocno rozwija się kulinarnie.

Wystrój lokalu jeden z lepszych jakie miałam okazję ostatnio zobaczyć, nowocześnie i przytulnie, do tego bardzo przyjemnie, dużo drewna, świetne lampy. Lokal nie jest duży, ale przestronny, na środku stoi duży długi stół, ale są też mniejsze pojedyncze stoliki.





Jak wchodzimy do lokalu jest sporo ludzi i panuje lekki chaos, przez chwilę zastanawiamy się czy kelner podchodzi czy składa się zamówienie przy barze, na szczęście podchodzi do nas zanim zaczynamy się denerwować, ale mało brakowało :)
Menu jest krótkie i ciekawe, znajdziemy w nim makarony, pizze, burgery, 2 dania główne ( stek wołowy, łosoś), bardzo ciekawe śniadania, zupy i przystawki. Pizze i burgery ostatnio jedliśmy więc stawiamy na makarony.  Pierwszy to udon z warzywami (marchewką i ogórkiem ), tajskim sosem, orzechami, kolendrą i kiełkami - 28 zł. Przez chwilę się zastanawiam czy zamawianie azjatyckiego makaronu w nie azjatyckiej knajpie to dobry pomysł ale okazuje się strzałem w 10 ! :)


Po pierwsze połączenie smaków niebanalne, sos taki słodko kwaśny z lekką, ale bardzo lekką nutką ostrości. Dużym zaskoczeniem jest solidna ilość krewetek, bo nie rzucone 5, że ledwo można je znaleźć ale naprawdę spora porcja. Po prostu dla mnie połączenie wszystkiego co miałam na talerzu - obłęd kulinarny, byłam w siódmy niebie jedząc ten makaron - jeden z lepszych jakie jadłam. Pyyycha !

Drugi makaron to ręcznie robione tagliatelle z kurczakiem i pieczoną dynią w sosie z sera pleśniowego 26 zł. Trochę zaskoczyła mnie dynia o tej porze roku, ale co tam :)


Makaron rewelacja, sos z sera pleśniowego trochę śmierdzący, ale po wyjazdach do Francji i jedzeniu serów w dużej ilości wiem, że im bardziej śmierdzi tym lepiej smakuje. Także sos śmierdzący ale bardzo dobry, ciekawy smak rzadko spotyka się sosy akurat z sera pleśniowego, duże kawałki kurczaka, dynia ok.

Spokojnie mogę stwierdzić, że makarony w A nóż są na najwyższym poziomie, niebanalne i tak pyszne, że można przy nich odpłynąć. Nie próbowałam innych dań, ale jestem już pewna, że na pewno są równie dobre a następnej wizyty już nie mogę się doczekać.

http://www.anoz.pl/
https://www.facebook.com/anozpl

Alicja Jurkowska

poniedziałek, 10 czerwca 2013

O tym jak można sobie popsuć humor przy obiedzie - Pan Ziemniak/ Bydło i Powidło/ Objekt Kulinarny

 Weekend  jest dla mnie czasem, w którym nie gotuję a na obiad wychodzę w poszukiwaniu nowych smaków, chcę wtedy zjeść dobrze i się zrelaksować po całym tygodniu.  Jest to serio dla mnie bardzo ważne bo czekam na te smaczne, spokojne chwile cały tydzień :)

W piątek nie było czasu na wychodzenie, o Panu Ziemniaku pisałam tu : http://celebruj.blogspot.com/2012/10/pan-ziemniak.html i mimo, że od tamtego czasu ziemniaki zrobiły się dużo dużo mniejsze dalej od czasu do czasu je zamawiam. Zamówiłam w piątek, smakowały dziwnie, niestety postanowiłam je rozbroić dopiero pod koniec jedzenia i znalazłam pleśń czy czarne niewiadomoco  ziemniaki były stare i może to jednorazowa wpadka Pana Ziemniaka, ale na tyle mnie zniechęciła, że nie wiem czy jeszcze kiedyś tam je zamówię. Także piątkowy obiad straszne rozczarowanie :/

Przyszedł czas na sobotni obiad. Myślę sobie nie ma innej opcji będzie super. Jedziemy do Bydło i Powidło na burgery, świeża miejscówka  z dobrymi opiniami. W tygodniu jem tez więcej warzyw niż mięsa więc perspektywa sobotniego wielkiego, mięsnego burgera spowodowała, że myślałam o nim już od rana. Podjechaliśmy na ul.Kolejową, na samym początku nowego osiedla 19 Dzielnica, fajne, nowoczesne miejsce z fajnymi różowymi leżakami. Myślę sobie jest super.

(źródło : https://www.facebook.com/bydloipowidlo )


Wchodzimy do środka, wystrój bardzo fajny znajdujemy ostatni wolny stolik i siadamy. Siedzimy siedzimy siedzimy i nic. Mija 10 minut zanim łapiąca się co chwila za głowę kelnerka przynosi nam menu, jak przynosi nam menu jest już cała zapłakana a ja jestem w szoku bo pierwszy raz widzę coś takiego.  Także dalej chodzi, płacze i łapię się za głowę co wygląda bardzo niepokojąco. Parka obok nas zamawiała wcześniej burgery i 2 lemoniady mija ok 20 minut lemoniad brak, ogólnie ludzi sporo żadna nic nie je. Czekamy czekamy czekamy żeby złożyć zamówienie i nic. Moja cierpliwość dobiega granic i pierwszy raz w życiu wychodzę z knajpy ze względu na fatalną, zupełnie nieogarniętą obsługę. Bałabym się, że nawet jak już w końcu Pani Zapłakana przyjęłaby od nas zamówienie albo byśmy dostali coś innego, albo w ogóle się nie doczekali. Porażka na maksa szczególnie, że byłam już strasznie głodna i miałam straszną ochotę na burgera. Miejsce nie działa od 3 dni tylko od miesiąca więc w ogóle jestem w podwójnym szoku. Kiedyś wrócę spróbować burgera, mam nadzieje, że już będzie lepiej.

Postanawiamy podjechać obok na Towarową do Objektu Kulinarnego - podobno dobrze tam gotują. Ceny  trochę wysokie ciężko znaleźć danie poniżej 30 zł. Na szybie przed jest wypisane menu szparagowe między innymi świeże szparagi z polędwicą z tuńczyka i szalotką - 32 zł -  zamawiam do tego burger z frytkami za 30 zł. Na początek dostajemy dosyć oryginalne czekadełko - świeżą bagietkę z oliwą na talerzyku do maczania, choć trochę boję się, że najem się bułką jestem już tak głodna że zjadam wszystko trochę się zapychając.

szparagi z tuńczykiem

burger z frytkami


Zacznę od szparagów, danie poprawne, ale tuńczyk strasznie słony do tego słone same w sobie suszone pomidory więc za słono i za ciężko jak na obiad, ale sama kompozycja poprawna i ciekawa zamierzam dziś zrobić na obiad wersję trochę zmodyfikowaną i mniej słoną. Burger też poprawny, ale bez pomidora, bez ogórka ogólnie za mało zielonego i można szybko się zapchać. Nie jest to obiad moich marzeń, ale ogólnie ok. No i na koniec dostajemy rachunek, wszystko ok ale cena na rachunku za moje szparagi to 35 zł a na oknie na wypisanym menu wyraźnie 32. Pytam się kelnerki o co chodzi. Dostaję odpowiedź, że wie, że jej koleżanka WCZORAJ wypisała zaniżone ceny na oknie a w systemie mają inaczej. I tyle, żadnego przepraszam ani nic jakby to było normalne, że zamawiasz danie za 32 zł a dostajesz na rachunku za 35 zł. Wiem, że to jest tylko 3 zł różnicy, ale chodzi mi o sam fakt, za 35 zł zamówiłabym pewnie inne danie, ale przede wszystkim czuje się oszukana i po prostu zrobiona w balona. I nie rozumiem, czemu złe ceny wiszą od wczoraj, wszyscy o nich wiedzą a nikt ich nie zmienił,i dlaczego  jeśli to błąd restauracji nie dostaje na rachunku jednak tych 32 zł. Jakieś totalne nieporozumienie i wychodzę bardzo, ale to bardzo zła.

Weekendowy koszmar zakończył wspaniały niedzielny obiad  w  A nóż na warszawskim Mokotowie, ale o nim wkrótce :)


Alicja Jurkowska




poniedziałek, 3 czerwca 2013

ZWYCZAJNA - znane potrawy w nowych odsłonach

Spacerując wśród uliczek Śródmieścia natknęłam się na sympatyczną restaurację "Zwyczajna", wejście od Poznańskiej. Moją uwagę przyciągnął kwiecisty ogródek przed lokalem. Mimo, że jest przy ulicy, to rośliny fajnie oddzielają miejsce do siedzenia i nadają mu przytulny charakter.


Tego dnia miałam ochotę na jakieś znane, swojskie smaki i właśnie takie znalazłam w karcie dań. Ogólnie karty są dwie - jedna stała, w której znajdziemy śniadania, lunche, zupy, pierogi, ogólnie dość bogata i zróżnicowana. Druga, to ruchomy twór - zmienia się co tydzień, codziennie jest co innego i znajdziemy w niej coś na obiad. Zawsze jest danie główne mięsne i vege, zupa i sałatka - fajnie pomyślane. 


Tak do końca trudno mi określić rodzaj kuchni.. Można powiedzieć europejska z wpływami, ale większość potraw jest tu znana i ogólnie lubiana. Na wstępie spróbowałam zupy z soczewicy. Nie jakaś tam zabarwiona woda, tylko porządna, gęsta zupa z warzywami. Już samą nią mogłam się najeść. Pomidorówka z kluseczkami, jak u babci. Kremowa, śmietanowa, porządna.

Mimo, że wybór dań mięsnych jest w Zwyczajnej spory, bo od kaczki czy gęsi poprzez cielęcinę, wieprzowinę i kurczaka, podawanych na różne sposoby, zamówiłam wątróbkę drobiową z sałatą. Nie zawiodłam się, a wiem, że mimo prostoty tego dania można je łatwo zepsuć. Ale tu była klasyka w super wydaniu. Jak u mamy...

Spróbowałam także zapiekanki z kurczaka na włoski styl, z oliwkami, pomidorami suszonymi. Smak dobry, ale była za sucha i może przydałby się do niej sos albo jakiś inny dodatek. Za to pierogi z jagodami i z wiejską śmietaną były pierwsza klasa. Podobało mi się to, że zrobili takie mini pierożki na jeden kęs. Ciasto cienkie i całość wypadła super.


Nie udało mi się zmieścić deseru, ale wiedzcie, że słodkości nie są im obce i możecie liczyć w Zwyczajnej na małe co nie co. Wszystko w klimacie znanych smaków - serniczek, szarlotka i makowiec, chociaż w innym wydaniu.
 Bardzo mi się to miejsce spodobało, więc poszłam na drugi dzień skosztować tam śniadania. I także nie zawiodłam się. Klasyka gatunku w świeżej odsłonie, czyli jajka  po wiedeńsku (gotowane w szklance) i jajecznica z łososiem i koperkiem. Do tego świeżo wyciskany sok z pomarańczy, a drugi z warzyw. Mogę tak zawsze zaczynań dzień.
Do tego bardzo sympatyczna obsługa i przyjemne wnętrza. W restauracji można także kupić domowe przetwory i jest miejsce na zrobienie imprezki okolicznościowej. Jesli chodzi o napoje wyskokowe, to postawili tu na polskie specyjały.



https://www.facebook.com/pages/Restauracja-Zwyczajna/234905943260001

http://www.zwyczajna.pl/

Pon - Sob.: 08:00 - 22:00
Niedz.: 10:00 - 22:00
Beata Rosłoniec