sobota, 6 kwietnia 2013

MĄKA I WODA

Od jakiegoś czasu restauracja Mąka i Woda, która usytuowana jest na tyłach Chmielnej opanowała internet i chyba wszystkie blogi w stolicy, po prostu szaleństwo. Postanowiłam zarezerwować stolik szczególnie w piątek na godzinę 19, to była dobra decyzja ponieważ na miejscu był spory tłum ludzi :) Co właściwie dla nowego miejsca jest zaskakujące.

Mąka i Woda słynie już ze specjalnego pieca do pizzy przywiezionego prosto z Neapolu, piec opalany drewnem, które pięknie dekoruje wnętrze restauracji.

źródło : http://www.facebook.com/MakaiWoda
W środku czeka na nas duże, prosto i ładnie urządzone wnętrze. Pierwszym mega wielkim plusem jest darmowa woda niegazowana i gazowana podawana gościom bez limitu tak jak za zachodnią granicą gdzie jest to standardem w butelce i kieliszkach. Piszę o tym bo w Warszawie jest to dopiero druga restauracja (pierwsza to Larc ) w której się z tym spotykam a uważam, że u nas też to powinien być standard.


Menu krótkie i bardzo ciekawe, jednak o większość trzeba się dopytać kelnerki co to dokładnie jest :)
Na przystawkę wybieramy kulki z ryżu, z mozzarellą di bufala i szafranem zapiekane w cieście, jedna w cenie 2,50 zł - dla mnie tak powinny wyglądać przystawki czyli małe i tanie. Kulki pycha.


Wśród alkoholi duży wybór wina. Ja wybieram aperol spritz - rzadko spotykany w Polsce, orzeźwiający drink 14 zł.


Na pierwszy rzut danie, które w internecie widziałam już wiele razy RAVIOLO CON UOVO czyli pierożek w środku z domowej roboty ricottą, jajkiem, palonym masłem i parmezanem (18 zł ). Wygląda pięknie tak jak na zdjęciach. W smaku bardzo ciekawy, jajko zaskakująco nagle wypływa ze środka. Porcja w sam raz  dla jednej osoby, nad jedzeniem trzeba się delektować bo nie jest to coś co znajdziemy w każdej restauracji. Z minusów jak dla mnie danie trochę tłuste i ciężkie, ledwo udało mi się zjeść całe, ale na szczęście miałam pomocnika, który był zachwycony :)



Dumą Mąki i Wody jest pizza wypiekana w piecu z Neapolu. Zamawiamy taką jaką lubimy najbardziej czyli na ostro. Pizza DIAVOLA z sosem z pomidorów z San Marzano (ale tam jest pięknie ! ) z wędzoną mozzarellą di bufala , pikantnym salami, bazylią , chilli i parmezanem prezentuje się pięknie. Składniki dają smak oryginalny i naprawdę dobry jednak samo ciasto jest po prostu gumowate. Po tylu cudownych opiniach bardzo chciałam siłą rzeczy przekonać samą siebie że jest najlepsza w Warszawie, ale gumowate ciasto dało za wygraną. Być może taka jest idealna, ale nie w moim guście, ale to tylko ciasto do składników nie mam żadnych zastrzeżeń. Porcja w sam raz dla głodnego faceta lub dwóch głodnych kobiet :)



Na koniec to co najbardziej podbiło mi serce czyli deser. Co jest dla mnie samej zaskakujące bo nie lubię słodyczy, deserów, ciastek i ciasteczek z wyjątkiem, że coś już jest mega dobre. Do tej pory było to mascarpone ze świeżymi truskawkami w Vapiano :) Deser, który podbił moje serce w Mące i Wodzie to BUDINO - karmel, sól morska, mleczna czekolada. Deser w rzeczywistości nie przypomina budyniu, rozpływa się w ustach, smakiem przypomina trochę smak zagęszczonego mleczka w tubce z dodatkiem pysznego karmelu i czekolady :) Jest naprawdę fantastyczny, pyszny, nie przesłodzony, każda łyżeczka to rozkosz dla podniebienia.



Mąkę i Wodę jak najbardziej polecam. Obsługa wprawdzie trochę nie nadąża i myli pizze, ale jest bardzo miła więc mi zupełnie to nie przeszkadzało, myślę, że jeszcze chwila i się przyzwyczają do tylu osób na raz :)
Ja tu na pewno wrócę bo mam ochotę spróbować wszystkich dań z karty. Miejsce ma coś takiego w sobie, że miło tam się spędza czas, można się po prostu zrelaksować i delektować jedzeniem :)

http://www.facebook.com/MakaiWoda?fref=ts

Alicja Jurkowska

piątek, 5 kwietnia 2013

La Fiesta - Tortilla Restaurant

La Fiesta na ul. Foksal jest restauracją z długim stażem, pamiętam jak dobre parę lat temu próbowałam tam, pierwszy raz meksykańskiej kuchni.

Przez lata wystrój się nie zmienił, jest kameralnie i miło z widokiem na Foksal, atmosfera mimo położenia na szczęście luźna i nie za bardzo wylansowana.  Obsługa od progu wita nas uśmiechem.




Może zacznę nie po kolei :) Musiałam spróbować tego co lata temu najbardziej mi smakowało a mianowicie quesadilli, z dużego wyboru który znajdziemy w La Fiesta (owoce morza, leśne grzyby, kaktus, kurczak, łosoś i szpinak... ) ja wybrałam quesadille z wołowiną. Quesadilla czyli dwie chrupiące tortille zapiekane z dwoma rodzajami sera, z sosem quacamole ze świeżych avocado, pomidorową salsą, kwaśną śmietaną i wybranym przez nas dodatkiem. Danie wydaje się stosunkowo małe, ale to tylko pozory tak naprawdę przeciętnej osobie po zjedzeniu całości ciężko wstać od stołu :) Danie i tym razem nie zawiodło i dalej jest moim faworytem jeśli chodzi o quesadille - naprawdę pycha.


Moim największym odkryciem była zupa - tortilla lemon soup (15 zł)  czyli pikantny bulion z tortillą, grillowanym kurczakiem, kwaśną śmietaną, z sokiem wyciśniętym  z cytryny i limonki z dodatkiem chilli :) Po pierwsze smak niezwykle zaskakujący i naprawdę jedyny w swoim rodzaju, a po drugie nie jadłam czegoś lepszego na ... kaca, zupa po weekendowych imprezach postawi na nogi każdego. Koniecznie trzeba spróbować bo naprawdę jest jedyna w swoim rodzaju i już nie mogę się doczekać degustacji innych. Zdjęcie może nie jest bardzo apetyczne, ale musicie mi zaufać :)




Na przystawkę poszły Jalapeno Pepper Popper (29 zł ) czyli ostre papryczki faszerowane z naturalnym serkiem podawane z kwaśną śmietaną, zapiekane w cieście. Papryczki jak najbardziej dobre, ostre, ale cena 4 trochę powalająca.



Na koniec Taco (34,50 zl ) - muszle kukurydziane nadziewane jalapeno, pomidorami, cebulą, kolendrą, podawane z pikantnym ryżem, pomidorową salsą, quacamole i kwaśną śmietaną, do wyboru z kurczakiem, warzywami i krewetkami. Zabrakło mi wołowiny, ale zauważyłam,że w Warszawie w restauracjach meksykańskich dominuje wśród mięs niestety kurczak. Dlatego jako zagorzały mięsożerca decyduje się na drób. Do kurczaka nie mogłam się przekonać, ale efekt końcowy był dobry i połączenie smaków takie, że już tak bardzo nie wzdychałam za wołowiną :)  W La Fiesta bardzo dobre jest quacamole - mój ulubiony dodatek do potraw :)



Margarita truskawkowa bije konkurencję na głowę, albo nawet dwie.  Nie ma ogromnej ilości lodu i kilku pływających truskawek, ale wygląda i smakuje jak mus truskawkowy z miksowanych truskawek, gęsty, czerwony i pyszny i alkoholowy. Najlepsza moja margarita i myślę, że długo lepszej nie znajdę :) Szaleństwo!



Do La Fiesty zapraszam przede wszystkim na quesadille, zupę i margaritę, na randkę, obiad czy spotkanie z przyjaciółmi. Mile miejsce z fajnym jedzeniem :)

http://www.facebook.com/pages/La-Fiesta-Tortilla-Restaurant/119367291409517?fref=ts



Alicja Jurkowska

sobota, 16 marca 2013

LE TARG


Na LE TARGU w dzień handlowy takie słyszy się rozmowy... No rozmawiać to na Le Targu można, ale przede wszystkim należy próbować i cieszyć się jedzeniem. I tak właśnie robiłam 15 marca na klimatycznym bazarze w Solec! kuchnio-kawiarnio-klubo-świetlica, czyli Solec 44.

http://www.facebook.com/pages/Solec-kuchnio-kawiarnio-klubo-%C5%9Bwietlica/111007698940536?ref=ts&fref=ts

W bądź co bądź niewielkim pomieszczeniu zebrało się kilkunastu dobranych wystawców z całej Polski (nawet z Kaszub), którzy zaprezentowali swoje pyszności.  Wszyscy byli zapalonymi producentami, wierzyli w swój produkt i byli chętni, żeby uchylić mi nie tylko rąbka swoich tajemnic.



                                                                
Na początek przywitały mnie wspaniałe sery kozie z Dolnego Śląska. Kozia "mozarella" była soczysta, lekko słonawa i rozpływała się w ustach. Pan producent poinformował mnie, że niedługo będą wytwarzać z serwatki wino, no zaciekawiło mnie to niesamowicie. Ogólnie na stole stał cały zastęp serów, jogurtów, bryndz, twarożków i masełek, pycha!
www.kopa.pl



Po serach przyszła pora na Towary Niezwykłe, czyli kraina powidłami, konfiturami, rarytasami i musztardami płynąca. Zaskakujące połączenia jak np. pomarańcza  z tymiankiem czy musztarda truskawkowa. Pięknie podane i wyśmienite.
http://www.towaryniezwykle.pl/


Dalej siedział Pan, który doskonale wpasował się w swoje pszczele stoisko, nazwałam go Pan Miód. Tak naprawdę, to Pan Roman Wolny, który jest pasjonatem swoich pszczółek i dzięki nim uzyskuje najróżniejsze wyroby w tym miody wszelakiej maści.


Po drodze skosztowałam pikantnych hiszpańskich oliwek i tamtejszej oliwy z pierwszego tłoczenia.




Na dłużej zatrzymałam się przy WOOTWÓRNII ze specyjałami aromatycznymi i gotowymi do użycia z mięsiwem, rybami, pieczywem, makaronem, na zimno lub ciepło. Galaretka pomarańczowa z rozmarynem pozostawiła przyjemnie, ciepłe wspomnienie... Wkrótce otwarcie lokalu na Saskiej Kępie, gdzie będą podawane ich przetwory.

http://www.facebook.com/Wootwornia?ref=ts&fref=ts


Pragnienie swoje ugasiłam delikatnymi napojami na bazie miodu, smakowite były i nie bardzo słodkie. Miodek z cytrynką, żurawinką czy imbirem. 



Na LE TARGU wielu było producentów przetworów. U uroczej Pani prezentowały się w cudnych słoiczkach konfitury niespotykane i przepyszne, doskonale do chleba, naleśników, placków. 




Oprócz polski smaków dojrzałam też smakołyki kuchni perskiej. Ciasto z daktylami, herbaty, daktyle nadziewane orzechami, przyprawy nieznane i aromatyczne. Wszystko treściwe i konkretne w smaku.
http://www.facebook.com/kuchniaperska


Smak Obfitości prezentował bio potrawy, bardzo oryginale. Pasztet z soczewicy, pasztet pieczarkowy, pierogi z soczewicą, ryżem i świeżą papryką (smakobfitosci@gmail.com).



Za bio potrawami swoimi wyrobami kusiła Made by Porzeczka. Były i tradycyjne chleby na zakwasie i kolorowe makarony oraz np. mus z wątróbek z grzybami leśnymi i żubrówką oraz z marsala i żurawiną.
http://www.facebook.com/MadebyPorzeczka




Po drodze pojawiły się bałkańskie klimaty, świeże, dojrzałe i aromatyczne. Figi, dorodne oliwki, suszone pomidory i cudowny owczo - kozi ser.



 
Po smakach śródziemnomorskich przyszedł czas na polskie. Gospodarstwo Kalinówka przyjechało z wyrobami wędzonymi, suszonymi i przede wszystkim pysznymi i robionymi z sercem, to było czuć. Ryby, kiełbasy, szynki. Ponadto Kalinówka, to jedno z 50 najpiękniejszych miejsc w Polsce, a gospodarze zapraszają do swojej oazy spokoju na Wzgórzach Dylewskich, gdzie można i odpocząć i dobrze zjeść.
http://wzgorza-dylewskie.pl/




Na stoisku Gospodarstwa "Kaszubska Koza" dostałam serowego zawrotu głowy. KOZIDYMEK,
KOZIA RURA, GBUR, PIJANA KOZA, BABKI KOZIE, KNOPEK, KASZUBSKI PLEŚNIAK. Znają się tam na wyrobie serów...
http://www.facebook.com/GospodarstwoKaszubskaKoza



Dalej coś dla ludzi o mocnych nerwach, czyli najlepszy rzeźnik w Warszawie - Beskidzki Wypas. Mięsiwo najlepszej klasy, ogromny wybór, także produktów, których w sklepach nie dostaniecie np. szpik... Oj działo się tam działo :)
http://www.facebook.com/pages/Beskidzki-wypas/227912557220358?ref=ts&fref=ts




Po mięsnych wstrząsach trafiłam do naturalnego raju, czyli Myszy i Ślimaki - mąka żytnia, woda, sól. Nawet piernik był żytni, wszystko super naturalne. "Myszy i Ślimaki, to "marka" powstała z chodzenia boso po mokrej trawie o poranku, z wieczornych rozmów z myszami przy piecu... negocjacji ze ślimakami w sprawie oszczędzenia wąskolistnej rucolli na grządkach..."
http://www.facebook.com/myszyislimaki 


Dalej koleżanka Olejarnia z olejami wszelakimi, naturalnymi. "Dzięki ekologicznym metodom wytłaczania nasze oleje posiadają potwierdzony badaniami długi okres przydatności do spożycia. Nie muszą być przechowywane w lodówce, zatrzymują zarówno wartości odżywcze jak i smakowe."
http://zdroweoleje.pl/ 




Zajrzałam też do WARM UP, czyli mixu potraw wegańskich i wegetariańskich. Zaskoczyłam się słonecznikową chałwą, ciastem daktylowym i humusem. "Niebanalne przekąski? Egzotyczne sałatki? Rajskie słodkości? Oryginalne i syte dania z różnych stron świata? Warm up przygotuje dla Was wyjątkową ucztę."
http://www.facebook.com/warmup.urveggies


Na koniec dobre, bo polskie, czyli Dobra Kiszka, specjały z Borów. Zakład wytwarza tradycyjne wyroby kaszubskie z mięsa czerwonego, białego, oraz ryb. Położony jest na czystych i dziewiczych terenach Wdzydzkiego Parku Krajobrazowego. W sam raz na wielkanocny stół
http://www.facebook.com/DobraKiszka

  
I jakże mogłoby by zabraknąć na tak zacnym LE TARGU polskich jabłek i przetworów? Czerwone maleństwa spoglądały na mnie sympatycznie i kojarzyły mi się z pięknymi sadami... Ech wspomnień czar:)



I w ten oto sposób dotarłam do końca mojej kulinarnej podróży. Na pewno wybiorę się ponownie by kosztować nowych smaków, poznawać ludzi i ich historię. A Le Targ nie śpi tylko działa:

W każdy czwartek od 11:00 do 20:00
W każdą sobotę od 10:00 do 18:00
Niezależnie od pogody!

W swojej stałej siedzibie na Saskiej Kępie, wpadajcie pod adres - ul. Królowej Aldony 5, Warszawa

http://www.facebook.com/LeTargMarket

Beata Rosłoniec